piątek, 15 października 2010

Jak brzmi imię Róży?

Jak brzmi imię Róży?
               Imię róży Umberta Eco to arcypowieść lat osiemdziesiątych (i nie tylko) ubiegłego wieku, sprzedana w milionach egzemplarzy na całym świecie. Sfilmowana przez Jean Jacquesa Annauda, z Seanem Connery w roli głównej. Powieść daje wiele możliwości jej odczytania i interpretacji. Ma formę dziennika podróży spisanego przez narratora - Adsa z Melku. Akcja obejmuje wydarzenia mające miejsce w pewnym północnowłoskim klasztorze w 1327 roku.
Imię róży to postmodernistyczna powieść traktująca o nauce, historii, filozofii, teologii. Jednocześnie jest to kryminał osadzony w scenerii średniowiecznego opactwa. Książka łącząca z sztukę „wysoką” i „niską”. Książka o średniowieczu, lecz bliska dzisiejszemu czytelnikowi. Wielowątkowe studium o herezji i ortodoksji, dobru i złu, nauce i utracie w nią wiary, bogactwie i ubóstwie, miłości i nienawiści, pokorze i pysze, prawdzie i kłamstwie, tolerancji i fanatyzmie, wolności i jej braku, zmianie i stagnacji. Książka złożona z cytatów. Książka - biblioteka.
Powieść osadzona została w historycznych realiach czternastego wieku. Był to okres kryzysu gospodarczego systemu feudalnego. Zahamowaniu uległ rozwój gospodarczy i demograficzny. Brak ziemi pod uprawę powodował, że część ludności przenosiła się do miast i powiększała tam ilość najbiedniejszych - plebsu. Wybuchały klęski głodu. To, z kolei, powodowało powstania ludowe (jednym z nich było, wspominane w powieści, powstanie Dolcina 1303 - 1307). Był to czas zamętu. Epoka nieszczęść: wojen, epidemii. Sprzyjało to szerzeniu się herezji, poglądów milenarystycznych (stąd odwołania w powieści do Joachima z Fiore), nawoływań do buntu (dziś powiedzielibyśmy, że sprzyjało to wystąpieniom populistów ;) . Jednocześnie był to czas przemian gospodarczych, tworzenia się nowej religijności, początków humanizmu. Czas zmian.
Książkę można odczytać na kilku poziomach, w zależności od erudycji czytelnika. Wątek kryminalny w powieści to siedem trupów znajdowanych w ciągu siedmiu dni (nawiązanie do Apokalipsy św. Jana). Mordercę stara się wyśledzić zakonnik Wilhelm z Baskerville. Ufny w swój rozum, jak Sherlock Holmes, jest Wilhelm prawdziwym supermanem w habicie. Książkę można odczytać także jako średniowieczny western, w którym czarne charaktery to Jorge z Burgos i Bernard Gui, szeryfem jest Wilhelm z Baskerville, zaś Adso z Melku jest jest jego pomocnikiem w walce ze złem, a klasztor jest jak Tombstone ;).
Jest to książka o ludzkim zagubieniu w świecie. Adso i Wilhelm błądzą w bibliotece - labiryncie – symbolu świata. Błądzenie to może przypominać wędrówkę po zaświatach Dantego, którego „Boską Komedię” wspomina Wilhelm z Baskerville. Labirynt ten, jak pisze sam Eco przypomina kłącze, strukturę bez miejsca centralnego, co charakterystyczne jest dla postmodernizmu, który zakłada wieloznaczność, brak centrum i jednej prawdy.
Przedłużeniem biblioteki - labiryntu są dyskusje teologiczne. Biblioteka - pamięć cywilizacji - ożywa i przemawia ustami mnichów i członków legacji. Przykładem jest debata o ubóstwie Chrystusa. Obie strony debaty odwołują się do herezji. W mnogości ruchów heretyckich plącze się bohater powieści - Adso. Biblioteka - symbol czasu łączy przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Jest przejściem między ziemią i wiecznością. Biblioteka wyraża także niedostępność Nieba (gmach biblioteki z oddalenia przypominał czworobok - figurę wyrażającą niedostępność państwa Boga). Gmach mieszczący bibliotekę niedostępną dla mnichów symbolizuje więc niedostępność Prawdy - wiedzy absolutnej dostępnej tylko Bogu. Ludzie zaś są skazani na błądzenie w jej poszukiwaniu jak Wilhelm i Adso błądzący po bibliotece (errare humanum est).
Bohaterowie powieści przytaczają w dyskusjach wiele ruchów heretyckich (heretycy np. Katarzy, Albigensi, to chleb powszedni średniowiecza). Pokazują one średniowiecze jako epokę poszukiwania, sporów. W dyspucie o ubóstwie Chrystusa Eco pokazuje czytelnikowi średniowiecze jako epokę pełną różnorodności, poszukującą, żywą, nie zaś zastygłą w dogmatycznym odrętwieniu. Epokę także błądzącą (Dulcynianie i inne ruchy heretyckie), lecz przecież błądzić jest rzeczą ludzką. Tylko Jorge jest przekonany, że nie błądzi. Wilhelm w ostatniej z nim rozmowie mówi mu: „Jesteś diabłem (...) Diabeł nie jest zasadą materii, diabeł to zuchwałość ducha, to wiara bez uśmiechu, to prawda, której nigdy nie ogarnia zwątpienie.” Eco twierdzi że nie ma ostatecznej prawdy, gdyż prawda „pokazuje się nam po kawałeczku w błędach tego świata, winniśmy zatem odczytywać z mozołem jej wierne znaki.”
Jorge nie lubi śmiechu, gdyż śmiech, komedia, żart podważają autorytet. Dlatego, niczym wzorowy cenzor, dąży do kontrolowania tekstów czytanych przez mnichów. W ten sposób sprawuje nad nimi władzę. („Sprawować władzę nad ludźmi to sprawować władzę nad porozumiewaniem się ludzi między sobą”). Jorge jest bowiem zwolennikiem prawdy ostatecznej. Jest pewny swoich racji, podczas gdy Wilhelm wątpi cały czas. Drogą zaś do postępu jest dialog, dyskusja, wymiana myśli. W zderzeniu prawd tworzy się Nowe, które zastępuje Stare - dochodzi do zmiany. Wilhelm mówi, że Bóg chce żeby mówić o wszystkim. Wilhelm (były inkwizytor) reprezentuje tolerancję, ślepy Jorge fundamentalizm, integryzm, nietolerancję, fanatyzm, niechęć do jakichkolwiek zmian, słowem: zło (Władza demoralizuje, a władza absolutna demoralizuje absolutnie).
W powieści dostrzec można także dwa systemy pedagogiczne. Pierwszy - typowo scholastyczny, autorytarny, reprezentowany przez Jorgego, oparty na autorytecie. Drugi - nawiązujący do metody Sokratesa, oparty na relacji mistrz - uczeń, reprezentowany przez Wilhelma z Baskerville. Nauka średniowieczna oparta była na autorytetach, dlatego Jorge tak broni dostępu do II księgi Poetyki Arystotelesa, największego ówczesnego autorytetu w nauce. Zaprzeczeniem postawy Jorgego jest dociekliwość Wilhelma, dążącego do potwierdzenia wszystkiego własnym rozumem. Wilhelm przecenił jednak siłę rozumu. Schemat zbrodni, który sobie wyobraził, był błędny. „ Dotarłem do Jorgego idąc za planem powziętym przez umysł przewrotny, i przemyślny a nie było żadnego planu (...) powinienem był wiedzieć, iż nie ma ładu we wszechświecie.” Jak na ironię, gdy Wilhelm zrozumiał, że nie miał racji kierując się apokaliptycznymi przepowiedniami, Jorge swoją śmiercią potwierdza słuszność takiego podejścia. Nie zakończone pełnym sukcesem śledztwo Wilhelma można uznać za odrzucenie schematu w którym główny bohater zwycięża. Nie jest to jednak tylko klęska detektywa, jest to odrzucenie tradycji racjonalistycznej, kartezjańskiej tak charakterystyczne dla postmodernizmu.
Książka jest także rozprawą filozoficzną. Autor - profesor semiologii dowodzi w niej roli znaków, symboli, które pozwalają lepiej rozumieć rzeczywistość, odkrywać i ukazywać powiązania pomiędzy rzeczami, zjawiskami, orientować się w świecie. Autor przytacza w powieści cytaty z dzieł filozofów średniowiecznych i współczesnych. Pierwowzorem samego Wilhelma z Baskerville był nominalistyczny filozof Wilhelm Ockham, który zapoczątkował via moderna (stąd droga wiedzie już do Lutra).
Eco porusza w powieści także etyczne aspekty nauki. Wilhelm mówi, że chociaż człowiek nauki powinien ukrywać znane sobie tajemnice, aby inni nie zrobili z nich złego użytku, to jednak powinien je poznać. Tymczasem biblioteka opactwa ukrywa je przed wszystkimi, co oznacza brak możliwości jakiegokolwiek wyboru.
Jest to także powieść o polityce. Mimo, że akcja toczy się w średniowieczu można doszukiwać się w powieści współczesnych odniesień także i w tej dziedzinie. Akcja toczy się w okresie konfliktu papieża Jana XXII z cesarzem Ludwikiem IV Bawarskim. Autorytet papiestwa już wcześniej zmniejszył się. Kuria papieska od 1309 roku mieściła się w Awinionie. Zeświecczeniu ulegało życie duchowieństwa. Powiększał się dystans między formalną, obrzędową stroną religii, a treścią nauki Kościoła. Wywoływało to spory i chęć odnowy (obecni w powieści spirytuałowie - radykalny odłam zakonu franciszkańskiego, którzy sprzeciwiali się złagodzeniu reguły zakonu w zakresie ubóstwa). Kościół przeciwdziałał temu poprzez działalność inkwizycji, ekskomuniki.
Franciszkanin Wilhelm z Baskerville ma doprowadzić do spotkania delegacji papieskiej i cesarskiej. Obie legacje biorą udział w debacie o ubóstwie Chrystusa, w której tak naprawdę nie chodzi o to czy ubogi był Chrystus, ale czy ubogi ma być Kościół. Papiestwo pretenduje tutaj do bycia reprezentantem jedynej słusznej prawdy, poza którą wszystko jest herezją. Przedstawicielem tego stanowiska w powieści, poza Jorgem, jest inkwizytor Bernard Gui, który niczym współczesny ideolog broni jedynej prawdy przed skażeniem niezgodnymi z doktryną twierdzeniami i gotowy jest użyć wszelkich środków dla jej obrony. Wilhelm ostrzega Adsa: „Lękaj się, Adso, proroków i tych, którzy gotowi są umrzeć za prawdę, gdyż pociągają za sobą na śmierć licznych, często przed sobą, czasem zamiast siebie.” Wilhelm poucza Adsa, że sposobem na uniknięcie błędu Jorgego jest wzbudzanie śmiechu prawdy – zachowanie do wszystkiego dystansu. Arystoteles, którego drugiej księgi Poetyki bał się Jorge, był autorem doktryny złotego środka, zgodnie z którą we wszystkim należy zachować umiar ( „Cnota to złoty środek między dwoma występkami” Arystoteles ). Bernard Gui nie dąży do wyjaśnienia prawdy i ukarania rzeczywiście winnego. Winą za zbrodnie w opactwie obarcza szpetnego mnicha Salwatora i biedną dziewczynę ze wsi. Pełnią oni w powieści rolę odsuniętych, wydziedziczonych, trędowatych, tych spoza stada. Wilhelm mówi o nich: „Prostaczkowie są przeznaczeni na rzeź, można ich wykorzystać, kiedy trzeba przysporzyć kłopotów wrogiemu obozowi, ale poświęca się ich, kiedy stają się zbędni.” Mogą przyjąć swój los, lub zbuntować się, jak Dolcino - powieściowy reprezentant wszystkich radykalnych ruchów w historii. Odbiciem ich pozycji na poziomie języka jest mowa Salwatora, który „mówił wszystkimi językami i żadnym (...) językiem pierwotnego pomieszania.” Lud bowiem z fragmentów wiedzy budował własny świat, tworzył swój własny język aby go opisać.
To że tytuł powieści sprawia kłopoty z rozszyfrowaniem jego znaczenia jest dowodem na to, że autor opowiada się po stronie tolerancji, wolności, przeciw autorytetom, dogmatom, przeciw jedynej prawdzie. Autor nie chciał tytułem niczego sugerować, przeciwnie chciał aby spowodował on dyskusję i to mu się udało. Bo przecież nauka jest dyskusją, sporem, spory zaś stwarzają okazję do zmian i postępu (Demokracja to sprawowanie rządów poprzez dyskusje, ...ale efektywna jest tylko wtedy, kiedy dyskusje udaje się uciszyć. - Clement Attlee).
Imię Róży to także powieść o miłości. Swoim tytułem nawiązuje do średniowiecznej „Powieści o Róży”, najsławniejszego romansu tamtej epoki. Adso z Melku   przeżywa w opactwie jedyną swoją miłość...i nigdy nie poznaje imienia jedynej miłości swego ziemskiego żywota.. Jak brzmi imię tej Róży? Odpowiedzi nie poznamy. Stat rosa pristina nomine, nomina nuda tenemus...
Róża jest symbolem posiadającym wiele znaczeń. "Roman de la Rose" Wilhelma de Lorrisa, posługuje się rozbudowaną symboliką kwiatu róży. W symbolice religijnej kwiat róży miał najczęściej znaczenie krwi męczeńskiej, ponieważ ciernie róży kojarzą się z cierpieniem. W obrębie ogrodu klasztornego, dla wykształconych mnichów róża oznaczała także wieczną mądrość. Czyżby Imię Róży brzmiało: Sapientia?
..............................................................................


 
Inspiracją dla umiejscowienia powieści Umberto Eco stało się opactwo San Michele które zostało zbudowane na Monte Pirchiriano w XI wieku. W XII wieku opactwo to  kontrolowało 176 kościołów we Włoszech, Francji i Hiszpanii, jednym z klasztorów pod jego wpływem został Mont-Saint-Michel we Francji. Ze względu na swoje strategiczne położenie opactwo Saint Michaele było częstym obiektem ataków w ciągu kolejnych pięciu wieków, a w końcu zostało opuszczone w 1622 roku. Odrestaurowane zostało pod koniec XIX i na początku XX wieku.

Czytając "Imię Róży" pamiętać powinniśmy, że jest to tylko powieść a nie dzieło naukowe. Średniowiecze to epoka, która była POSTĘPEM w stosunku do poprzedzającej ją epoki starożytnej. Nie były to czasy krwiożerczych niewidomych mnichów i demonicznych inkwizytorów. Postać Bernarda Gui nie została przez autora przedstawiona rzetelnie, ale też nie takie miał Eco intencje.
........................................................